poniedziałek, 24 marca 2014

Iluzja rzeczywistości

Dzień po czuję się zmęczony po prostu, a perspektywa przeżycia kilku godzin w bezsensie pracy po prostu zniechęca. Nie sprawia mi to radości, nie chcę tak żyć. Coraz mocniej się przekonuję, że jednak nie jestem pracownikiem i powinienem spróbować być przedsiębiorcą. Ale zniechęca też opór materii, wrogość świata. Jestem zmęczony tym, że na tak niewiele spraw mam bezpośredni wpływ i w tej nierównej grze mam walczyć o status społeczny. Jest on oczywiście dla mnie ważny, ale jest tak napompowany przez reklamę, konsumenckie wartości w ogóle, że nie może być sprecyzowanym celem samym w sobie. A wszystko inne albo zieje bezsensem albo skazuje na rezygnację z tego statusu. Pułapka bez wyjścia, pułapka bezsensu, trzeba być naprawdę głupim żeby jej nie zauważać. I wydaje mi się, że większość ludzi żyje w tym dwójmyśleniu, że niby wiedzą, że ich działania nie są nacechowane jakąkolwiek celowością, ale jednak wmawiają sobie codziennie rano, że właśnie tak jest i z tego kłamstwa czerpią energię. Po prostu bez tego kłamstwa nie sposób funkcjonować, tak jak funkcjonują, jak ja funkcjonuję. Też staram się sobie wmówić to kłamstwo, ale ono wcale mnie nie zadowala.
Stąd ten cały smutek co rano, że tkwię tu jak niewolnik, a nie wolny człowiek, który wybiera miejsce. Niby mam ten wybór, ale tak ograniczony jak przy urnie. Żaden.